Narodowa pamięć zachowała legendę, że Kazimierz Wielki zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną. Zbyt bliska odległość dzieli nas od pierwszych lat władzy ludowej, by żyć legendami. Żyje jeszcze pokolenie, które nie tylko pamięta lata odbudowy Polski po zniszczeniach II wojny światowej, ale w tej odbudowie uczestniczyło, dźwigało jej ciężar. W tym to właśnie okresie odbudowy na czele Polskiej Partii Robotniczej, partii polskich komunistów, która wzięła na swe barki trud odrodzenia kraju, stał Władysław Gomułka. Jaką Polskę zastał Gomułka, a jaką pozostawił, odsunięty od wpływów i władzy w 1948 r.? Odpowiedź na to pytanie jest w zasadzie znana, gdyż na ten temat ukazało się wiele opracowań, literatura przedmiotu jest bardzo obszerna. Warto jednak zadumać się nad wielu problemami tamtych lat, wszak myślenie zawsze się opłaca, i pozostawić do osądu młodych pokoleń Polaków szereg refleksji, jak się wydaje, godnych uwagi. Na tym zresztą tle bardzo wyraźnie rysuje się postać Gomułki, działacza i polityka, stratega i taktyka, witelkiego człowieka, komunisty i wielkiego Polaka.
W latach pięćdziesiątych jeden z zagranicznych dziennikarzy, który starał się poznać nasz kraj i nasz naród, napisał dość znamienne słowa: dziwny to kraj, w którym co piąty obywatel zginął podczas wojny, co czwarty Polak mieszka za granicą, co trzeci zmienił miejsce zamieszkania w związku ze zmianą granic, a co drugi ma poniżej 28 lat; stolica tego kraju została tak zniszczona, że nie pozostał w niej kamień na kamieniu, a odbudowana została według obrazów i szkiców Canaletta. Polska zadziwiała świat z dobrej i złej strony i nadal go zadziwia. Francuski publicysta w lapidarny sposób ujął to, co tak wyraźnie artykułowało się w działaniach Polaków tuż po zakończeniu wojny, to, co było tak specyficzne dla sytuacji, w jakiej znalazła się Polska.
Nie masz w Europie kraju, który tak ciężko doświadczony został przez wojnę, jak Polska. Tylko Białoruś może mieć tę smutną palmę pierwszeństwa, gdyż tam co czwarty obywatel zginął podczas wojny, a hitlerowska taktyka „spalonej ziemi" zniosła z jej powierzchni tysiące wsi i setki miast. Polska straciła ponad 6 min swych obywateli, to jest 220 osób na każdy tysiąc jej mieszkańców, w tym kwiat swojej inteligencji. Prawie 1,2 min osób zostało ciężko dotkniętych przez wojnę i okupację (inwalidzi, okaleczeni, psychicznie poszkodowani). Straty w majątku narodowym sięgnęły 38% jego przedwojennej wartości, czyli były czterokrotnie większe niż dochód narodowy wytworzony w 1938 r. Wszystkie gałęzie gospodarki narodowej doznały ogromnych spustoszeń, a najbardziej komunikacja (nerw kraju) i rolnictwo (podstawa wyżywienia), gdzie straty w pogłowiu sięgały od 83% (trzoda chlewna) do 67!°/« (bydło) w porównaniu ze stanem przedwojennym. Zniszczenie miast, zwłaszcza wielkich aglomeracji miejskich, doprowadziło do unicestwienia i tak przecież niebogatej w przedwojennej Polsce substancji mieszkaniowej.
Niewielu ludzi na świecie wierzyło, że naród polski będzie w stanie tak szybko usunąć ogrom zniszczeń wojennych. Poziom startu, z którego rozpoczęła się odbudowa, a potem rozbudowa gospodarki narodowej, tak wskutek strat wojennych, jak i zacofania co najmniej wiekowego, musi być zawsze brany pod uwagę, jeśli chce się prawdziwie i obiektywnie ocenić wysiłek narodu polskiego nie tylko w pierwszych latach po wyzwoleniu.
Ta zniszczona, ociekająca jeszcze krwią Polska potrafiła w pierwszych miesiącach 1945 r. wystawić prawie półmilionową armię, która uczestniczyła w ostatecznym rozgromieniu Niemiec hitlerowskich. Była to, po ZSRR, Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, czwarta pod względem liczebności armia, która brała czynny udział w finale wojny. To nie tylko symbol, ale sprawiedliwość dziejowa, że żołnierz polski walczył na ulicach Berlina i doszedł do Łaby. Zrozumiałe, że bez pomocy materialnej i kadrowej Związku Radzieckiego Polska nie byłaby w stanie wystawić tak licznej armii. Ale to, że w szeregach armii polskiej w 1944 i 1945 r. znalazło się wielu byłych oficerów przedwojennych i wielu oficerów AK, mimo wydanego przez rząd emigracyjny surowego zakazu przyłączania się do „armii Berlinga" 1,5 (jak to w ich żargonie politycznym nazywano ludowe Wojsko Polskie), stanowi niewątpliwie sukces młodej władzy ludowej.
Władysław Gomułka w swojej działalności politycznej i organizacyjnej ogromną wagę przywiązywał do organizacji, wyszkolenia i przygotowania Wojska Polskiego do walki. W uznaniu zasług w organizacji wysiłku zbrojnego narodu polskiego odznaczony został Krzyżem Grunwaldu I klasy. Gomułka zdawał sobie sprawę, że udział w walce żołnierza polskiego, tego, który u boku Armii Radzieckiej ruszył znad Wisły na zachód, będzie decydującym czynnikiem w przywróceniu Polsce ziem zachodnich i północnych, zagarniętych ongiś Polsce przez zaborców niemieckich. I wtedy, kiedy w połowie 1945 r. w Poczdamie decydowano o kształcie polskiej granicy zachodniej, żołnierz polski twardą już stopą stał na straży nienaruszalności tego, co za czasów piastowskich stanowiło integralną część Polski.
Była to sytuacja diametralnie różna od tej, w której po I wojnie światowej w Wersalu decydowano o zachodnich granicach Polski. Z faktami dokonanymi, zwłaszcza w polityce, muszą się wszyscy liczyć. Któż to wie, jaki kształt miałaby Polska, gdyby zwyciężyły siły dążące do restauracji starego ustroju, starych porządków społecznych, starych orientacji politycznych, zwłaszcza w polityce międzynarodowej. Gomułka nie tylko postulował w Deklaracji Programowej PPR „O co walczymy?" powrót nad Odrę, Nysę i Bałtyk, Gomułka to z całym zaangażowaniem realizował.
Chłop polski, który tak cierpliwie i wytrwale walczył o ziemię dla tych, co na niej orzą, mógł ją otrzymać dopiero w wyniku zwycięstwa klasy robotniczej, oczywiście w sojuszu z chłopstwem. Reforma rolna, przeciwko której wystąpiły wszystkie siły konserwatywne z Kościołem włącznie (prymas Józef Glemp dopiero w sierpniu 1982 r. uznał ją za akt sprawiedliwości dziejowej), została dokonana przede wszystkim za sprawą PPR, na której czele stał wtedy Gomułka. Wiele krwi pepeerowskiej wsiąkło w tę ziemię, zanim dała ona swój pierwszy plon nowym jej posiadaczom. Więcej niż 6 min ha ziemi rozdzielono między ponad 1 min rodzin chłopskich. W wyniku reformy rolnej powstało z górą 800 tys. nowych gospodarstw.
Reforma rolna w sposób zasadniczy zmieniła obraz wsi polskiej. Znikła wielka własność ziemska, ostatnia ostoja szlachetczyzny, wykreślone zostały z potocznego słownika ludności wiejskiej takie pojęcia jak ekonom, karbowy, polowy, zniknęli fornale, forysie, czworaki i posyłki. Wieś stała się bardziej jednolita, a z czasem zintegrowana. To prawda, że początek nowych gospodarstw (działkowiczów, jak ich wówczas nazywano) był trudny, nieraz bardzo trudny, że w początkach nowe stosunki własnościowe nie sprzyjały wzrostowi produkcji rolnej, zwłaszcza towarowej. Ale akt ten należy rozpatrywać w kategoriach sprawiedliwości dziejowej. Godzi się tu zauważyć, że na „starych" ziemiach reforma rolna została przeprowadzona w czasie, gdy w Europie nie umilkły jeszcze strzały II wojny światowej.
„Zwycięstwo Polski w Poczdamie" — pod takim tytułem Władysław Gomułka opublikował artykuł w organie KC PPR „Głos Ludu" po swoim powrocie z Konferencji Wielkiej Trójki. Zwycięska koalicja antyhitlerowska uznała prawa Polski do ziem nad Odrą, Nysą i Bałtykiem i zaakceptowała przesiedlenie ludności niemieckiej. Na czele nowo utworzonego Ministerstwa Ziem Odzyskanych staje Wiesław. Zagadnienie ziem odzyskanych, powie na sesji KRN w grudniu 1945 r., „powinno zajmować nie tylko teoretycznie, ale praktycznie naczelne miejsce w hierarchii wszystkich zadań, jakie stają przed Polską, przed narodem i przed rządem".
Świat obserwował niepowtarzalny proces migracji milionowych mas ludzkich, ruch sprawnie kierowany, przepojony poczuciem patriotyzmu, a zarazem odpowiedzialności. W ciągu 3 lat wyjechało z Polski 3 min Niemców, w sposób zorganizowany, z dobytkiem, jaki prawem został ustanowiony, tymi samymi wagonami, którymi powracali Polacy z wygnania. Z Zachodu powróciło do kraju 2,3 min Polaków, których większość osiadła na ziemiach odzyskanych. Ze Związku Radzieckiego, głównie z Ukrainy i Białorusi przybyło w ramach repatriacji do kraju 1,7 min osób, z których ogromna większość osiedliła się na ziemiach odzyskanych. Z przeludnionych obszarów kraju podążały na zachód i północ w sposób zorganizowany tysiące robotników, chłopów, pracowników umysłowych, aby tam, na prastarej ziemi naszych ojców, odradzać polskość. W 1949 r. mieszkało już na ziemiach odzyskanych około 5 min osób. W tym przemieszczeniu się Polski na zachód, w granice, w jakich rodziło się przed tysiącem lat państwo polskie, nieprzemijające zasługi ma Władysław Gomułka. Pod jego głównie kierownictwem dokonała się integracja Śląska, Nadodrza, Pomorza, Warmii i Mazur z Wielkopolską, Mazowszem, Kujawami, Kurpiami, Podlasiem, Małopolską.
Nacjonalizacja przemysłu, transportu i banków, choć formalnie dokonana w 1946 r., faktycznie została przeprowadzona znacznie wcześniej, od 1944 r. poczynając, w miarę wyzwalania ziem polskich spod hitlerowskiej okupacji. Prawie 3,5 tys. podstawowych przedsiębiorstw przejęte zostało przez komitety robotnicze (fabryczne) pod zarząd państwowy. Ustawa o nacjonalizacji dopełniła tylko formalności. Dzięki temu, że ten skromny potencjał wytwórczy został skoncentrowany, ukierunkowany na rozwiązanie najbardziej żywotnych potrzeb narodu, że stał się własnością społeczną, gospodarka narodowa szybko odrabiała straty zadane jej przez wojnę i okupację. W listopadzie 1947 r. dzienna produkcja przemysłowa osiągała już poziom z 1938 r., a w 1948 r. przekroczony został globalny poziom produkcji przemysłowej osiągnięty przed wojną.
Również globalne obroty handlu zagranicznego w 1948 r. przekroczyły przedwojenną wielkość. Jedynie produkcja rolna, przede wszystkim z uwagi na ogrom zniszczeń wojennych i naturalny proces odbudowy stanu zwierząt domowych, sięgała w 1948 r. około 901% poziomu przedwojennego. Dochód narodowy, ten najbardziej syntetyczny wskaźnik stanu gospodarczego państwa, w 1948 r. przekroczył poziom 1938 r. Można więc powiedzieć, że następny rok, czyli 1949, zakończył powojenny okres przebudowy. Niegdyś Bolesław Prus powiedział: „u nas pesymizm jest dzisiaj w modzie, więc i ja udaję pesymistę". Może to określenie pisarza pasuje do wielu etapów naszego rozwoju, a raczej do samych nastrojów naszej społeczności, lecz z całą pewnością nie odnosiło się do lat odbudowy. W tamtych latach naród polski, mimo wycieńczenia ponad pięcioletnią wojną i okupacją wykazał hart ducha, instynkt państwowy, gotowość do poświęceń.
Zasługa Polskiej Partii Robotniczej, zasługa Gomułki, który stał u steru jej kierownictwa, polega na tym, że przedstawiony został program, odpowiadający aspiracjom narodu polskiego, że partia i jej przywódcy z zakasanymi rękawami stanęli do jego realizacji na najtrudniejszych odcinkach, że partia była siłą sprawczą, a przeto spełniającą przewodnią i kierowniczą rolę. Jakże aktualna jest dziś ta refleksja, gdy nieodpowiedzialna ekipa Gierka doprowadziła kraj do tak głębokiego kryzysu gospodarczego, a partia pospiesznie poszukuje dróg wyjścia z tego kryzysu.
Postawa znacznej części inteligencji nie była w tych latach przychylna nowej władzy, zwłaszcza że podziemie reakcyjne i opozycja wzywały do bojkotu władzy ludowej, do sabotażu, do dywersji. A jednak wizja Nowej Polski przedstawiona przez PPR porwała inteligencję, porwała nawet tych, co jeszcze „po uszy" tkwili w antyludowej, kontrrewolucyjnej konspiracji.
Gomułce zarzucano, że cały Departament Zachodni Delegatury Rządu emigracyjnego z jej szefem Władysławem Czajkowskim w randze wiceministra znalazł się w Ministerstwie Ziem Odzyskanych, zorganizowanym i kierowanym przez Gomułkę. Po latach, w jednej z rozmów, Gomułka na ten temat powie: przyjmowałem ich z całą świadomością, gdyż znali sprawy, pracowali dobrze. Na pogrzebie Czajkowskiego (6 września 1947 r.) Gomułka, żegnając go, powiedział: „Władysław Czajkowski już w okresie wojny i okupacji niemieckiej był kierownikiem Biura Zachodniego istniejącego przy Delegaturze. Po rozgromieniu Niemców, widząc że Ziemie Piastowskie przywraca Polsce obóz demokracji ludowej, wprzągł się natychmiast do pracy i jako bezpartyjny demokrata oddał swą szeroką wiedzę i wybitne zdolności organizacyjne na służbę odrodzonej, demokratycznej Polski. Zaliczał się bowiem do tych polskich bojowników w podziemiu okresu okupacji, którym drogę po wyzwoleniu Polski wytyczył głęboki i szczery patriotyzm, pozwalający uniknąć im bezdroży i zgubnych szlaków".
Z wielu względów warto zapamiętać powyższe słowa Gomułki, a zwłaszcza dlatego, że w wielu gałęziach naszego przemysłu liczne zespoły Delegatury czy Biura Wojskowego AK (zwanego „Teczką"), podobnie jak Władysław Czajkowski, zaraz po wyzwoleniu, dzięki wyciągniętej ku nim dłoni, porwane programem rozwoju kraju, „uniknęły bezdroży i zgubnych szlaków". Po wtóre, obala to lansowane tu i ówdzie przez niektórych ludzi, przedstawiających się jako najbliżsi współpracownicy Gomułki, opinie, że Gomułka to „pożeracz inteligencji".
Stwierdzamy więc, że taka jest prawda, że bilans gospodarczej odbudowy kraju w latach 1945—1949 kształtował się pomyślnie. I tej prawdy nikt nie podważy. Toteż można wyrazić zdziwienie i oburzenie, że niektórzy politolodzy i publicyści z grona „niepokalanych", w ślad za Andrzejem Werblanem IM usiłują nam wmówić, że cykl kryzysów w Polsce Ludowej rozpoczął się w 1948 r. Nie było wtedy ani kryzysu ekonomicznego, nie było też w Polsce kryzysu politycznego. Zmiany w kierownictwie PPR do innej kategorii przesilenia zaliczyć należy. A jaki był bilans polityczny „pierwszego okresu Gomułki"?
Po przemieszczeniu ludności niemieckiej na tereny rdzennie niemieckie Polska stała się państwem jednonarodowym. To jest rzecz znamienna. To co działo się w Polsce głównie w latach 1944—1947 było walką między Polakami o porządek w domu ojczystym. Była to walka narzucona władzy ludowej, walka okrutna, bezpardonowa, bo domowa i bratobójcza. Siły związane ze starym ustrojem społecznym nie chciały dobrowolnie zejść ze sceny politycznej. Drogą zbrojnej walki, sabotażem i dywersją, w połączeniu z polityczną działalnością opozycji skupionej wokół przybyłego z Londynu byłego premiera rządu emigracyjnego, a wicepremiera w Rządzie Jedności Narodowej, zmierzały do przejęcia steru państwowego, do przywrócenia rządów obszarniczo-kapitalistycznych. Ta „mała wojna domowa", jak to nazwał Władysław Machejek, toczyła się o kierunek rozwoju Polski, o to jaka ma być odrodzona Polska.
Po raz chyba pierwszy w Polsce na taką skalę, o tak wielką stawkę zmierzyły się z sobą siły postępu, demokracji i rewolucji z siłami zachowawczymi, reakcyjnymi, kontrrewolucyjnymi. Była to jednak walka niesłychanie złożona, gdyż po obu stronach walczyli z sobą nie tylko Polacy, ale robotnicy i chłopi. Ziemiaństwo, bankierzy, przedsiębiorcy, słowem kapitaliści, nigdy ani nie pracują, ani nie walczą własnymi rękoma, zawsze ukrywają się za czyimiś plecami, zawsze posługują się wiernymi sługami bądź zdezorientowanymi masami. Jeśli przejrzeć wystąpienia Gomułki z owych lat, jeśli przyjrzeć się działaniom władzy ludowej, to główny wysiłek szedł w kierunku odcięcia walczących po stronie reakcji ludzi pra-cy od ich politycznych prowodyrów. Stąd amnestie, liczne akty łaski dla błądzących.
Ale walka jest walką, po obu stronach były ofiary. W walce z reakcją, i to jest smutna prawda, padło znacznie więcej członków PPR niż w walce z hitlerowskim zaborcą, który nie szczędził komunistów. Postawę Gomułki w tych latach ciężkiej walki cechował spokój i rozwaga, pojednawczość wobec tych, co zbłądzili, a wyrażali chęć powrotu do normalnego życia, zdecydowanie wobec tych, którzy do końca zamierzali bronić „okopów św. Trójcy". Potrafił spokojnie obnażyć do końca polityczne zamiary Mikołajczyka i podjąć rzucone obozowi demokracji rękawice walki. Wybory do Sejmu Ustawodawczego w styczniu 1947 r. rozstrzygnęły problem „kto kogo?". Mikołajczyk poniósł klęskę, siły podziemia zostały rozbite, zwyciężyła demokracja.
Nie można nie zauważyć, że w tej walce, jaka się w Polsce toczyła, postępował proces integracji społeczeństwa polskiego wokół programu demokracji polskiej. Chodzi tu wyraźnie o proces integracji, a nie jedności moralno-politycznej, który potem nierozważni ludzie obrócili w karykaturę. Zaludnienie ziem odzyskanych to jeden z pierwszych jej sprawdzianów. Odbudowa zniszczonego kraju — to dalszy jej sprawdzian. Skupienie przeważających sił narodu wokół stronnictw bloku demokratycznego, w którym główną siłę stanowiła Polska Partia Robotnicza, to żywe potwierdzenie procesu politycznej integracji społeczeństwa. Dzięki temu było „3 razy — TAK", dzięki temu zwycięstwo wyborcze w styczniu 1947 r. przesądziło ostatecznie o koncepcji rozwojowej Polski. Fundamentem, na którym budowany był gmach integracji społeczeństwa polskiego, była jedność działania klasy robotniczej i sojusz robotniczo-chłopski. Gomułka z wrodzoną energią zwalczał ostro i konsekwentnie wszelkie przejawy sekciarstwa i dogmatyzmu w szeregach PPR, piętnował rewizjonizm i drobnomieszczaństwo w PPS, przygotowując tym samym grunt dla zjednoczenia ruchu robotniczego, które, jak wiadomo, utorowało drogę do zjednoczenia ruchu ludowego.
I na koniec, partia, Polska Partia Robotnicza. Wyłoniła się z podziemia w sile kilkudziesięciu tysięcy ludzi, a w przeddzień zjednoczenia polskiego ruchu robotniczego przekroczyła milion członków, z czego robotnicy stanowili 57,5%, a chłopi ponad 22%. Była to partia polskiej klasy robotniczej, polskich mas pracujących, zahartowana, silna i zwarta, z liczną i doświadczoną kadrą. Wielką zasługą Gomułki jest, iż pod jego kierownictwem PPR przeszła tak trudną, a zarazem tak chwalebną drogę. To też niewątpliwie zasługa Gomułki, że kryzys jaki zaistniał w latach 1947— 1948 w kierownictwie partii, nie był kryzysem partii.
Źródło: Jan Ptasiński: "Pierwszy z trzech zwrotów czyli rzecz o Władysławie Gomułce", wyd. Krajowa Agencja Wydawnicza, Warszawa 1983, str 132-138
- 11147 odsłon