„To nie zakład pracy, tylko obóz pracy”- tak o sklepie Real w Lublinie wypowiada się Grażyna Przysiężniak- przewodnicząca zakładowej „Solidarności”.
Sytuację opisuje „Dziennik Wschodni”, do którego dotarł list od jednego z oburzonych pracowników. Czytamy w nim m.in.: „Jesteśmy na skraju wyczerpania, pracujemy w atmosferze zastraszania, gnębienia i poniżania. Nie mamy już siły na pracę w tak nieludzkich warunkach”.
Lubliński Real jak podaje strona strajk.eu dopuszcza się: nadmiernego obciążania obowiązkami pracowników, wymagania pracy po godzinach, a nawet dręczenia psychicznego. Zgodnie ze słowami Przysiężniak, rosnące wymagania względem pracowników nie są sprzężone ze wzrostem płac. Natomiast jeżeli którykolwiek pracownik przejawia oznaki niesubordynacji w wyniku takich warunków, kierownictwo straszy go zwolnieniem i odsyła z naganą.
Danuta Serwinowska- członkini lokalnej Państwowej Inspekcji Pracy- przyznaje, że ostatnia kontrola sklepu Real w Lublinie miała miejsce w 2012 roku. Co więcej PIP rozkłada ręce i nie podaje jak na razie nawet zbliżonej daty przeprowadzenia kontroli w hipermarkecie.
- 2772 odsłony