Niniejszym przedstawiamy wam tekst Włodzimierza Ilicza Lenina "Przyczynek do historii zagadnienia dyktatury".
Przedruk tekstu udostępnił nam tow. Dawid Jakubowski, któremu serdecznie dziękujemy.
Zagadnienie dyktatury proletariatu jest podstawowym zagadnieniem współczesnego ruchu robotniczego we wszystkich bez wyjątku krajach kapitalistycznych. Aby zagadnienie to wyczerpująco wyjaśnić, trzeba znać jego historię. W skali międzynarodowej historia nauki o rewolucyjnej dyktaturze w ogóle i o dyktaturze proletariatu w szczególności zbiega się z historią rewolucyjnego socjalizmu, a zwłaszcza z historią marksizmu. Ponadto - i to jest oczywiście najistotniejsze - historia wszystkich rewolucji klasy uciskanej i wyzyskiwanej przeciwko wyzyskiwaczom jest najważniejszym materiałem i źródłem naszej wiedzy o zagadnieniu dyktatury. Kto nie zrozumiał, że w celu odniesienia zwycięstwa każda rewolucyjna klasa musi ustanowić swą dyktaturę, ten - jeśli chodzi o historię rewolucji - nie zrozumiał nic albo nic nie chce wiedzieć w tej materii. [. . .]
„[...] Czym głównie różnił się okres "rewolucyjnego wichru» od obecnego, «kadeckiego» okresu - z punktu widzenia rozmaitych metod działalności politycznej, z punktu widzenia różnych metod, jakimi lud tworzy historię? Przede wszystkim i głównie tym, że w okresie «wichru» stosowane były pewne szczególne metody tej twórczości, obce innym okresom życia politycznego. Oto najbardziej istotne z tych metod: 1) «zagarnięcie» przez lud wolności politycznej - urzeczywistnienie jej bez żadnych praw i ustaw oraz bez żadnych ograniczeń (wolność zgromadzeń chociażby na uniwersytetach, wolność prasy, zrzeszania się, zjazdów itd.); 2) stworzenie nowych organów władzy rewolucyjnej - Rady Delegatów Robotniczych, Żołnierskich, Kolejarskich, Chłopskich, nowe władze wiejskie i miejskie itd. itp. Organy te były § tworzone wyłącznie przez rewolucyjne warstwy ludności, powstawały one poza wszelkimi ustawami i normami w drodze całkowicie rewolucyjnej, jako produkt samorodnej twórczości ludowej, jako przejaw inicjatywy twórczej ludu, który uwolnił się już lub uwalnia od starych więzów policyjnych. Były to, wreszcie, właśnie organy władzy, mimo ich całej zalążkowości, żywiołowości, płynności form organizacyjnych, nieokreśloności zarówno co do składu, jak i funkcjonowania. Działały one jako władza, zagarniając np. drukarnie (Petersburg), aresztując funkcjonariuszy policji, którzy przeszkadzali rewolucyjnemu ludowi w realizacji jego praw (przykłady tego zdarzały się również w Petersburgu, gdzie odpowiedni organ nowej władzy był najsłabszy, a stara władza -najsilniejsza). Działały one jako władza zwracając się do całego narodu z wezwaniem, by nie dawał pieniędzy staremu rządowi. Konfiskowały one pieniądze starego rządu (kolejowe komitety strajkowe na południu) i obracały je na potrzeby nowego, ludowego rządu; tak, były to niewątpliwie zalążki nowego, ludowego czy, jeśli wolicie, rewolucyjnego rządu. Pod względem swego charakteru społeczno-politycznego była to - w zalążku - dyktatura rewolucyjnych elementów ludu - dziwicie się, p. Blank i p. Kiesewetter? Nie widzicie tutaj «wzmocnionej ochrony», która dla burżua jest równoznaczna z dyktaturą. Mówiliśmy już wam, że nie macie żadnego wyobrażenia o naukowym pojęciu: dyktatura. Zaraz je wam wyjaśnimy, ale najpierw wskażemy trzecią «metodę» działania w okresie «wichru rewolucyjnego»: zastosowanie przez lud przemocy wobec tych, którzy stosują przemoc wobec ludu.
Opisane przez nas organy władzy były, w zalążku, dyktaturą, władza ta bowiem nie uznawała żadnej innej władzy i żadnego prawa, żadnej normy bez względu na to, od kogo by pochodziła. Władza nieograniczona, nie skrępowana prawami, opierająca się na sile w najbezpośredniejszym znaczeniu tego wyrazu - to jest właśnie dyktatura. Ale siła, na której opierała się i chciała się oprzeć ta nowa władza, była nie siłą bagnetu zagarniętego przez garstkę wojskowych, nie siłą «cyrkułu», nie siłą pieniądza, nie siłą żadnych starych, ustanowionych instytucji. Nic podobnego. Nowe organy nowej władzy nie posiadały ani broni, ani pieniędzy, ani starych instytucji. Siła ich - czy możecie to sobie wyobrazić, p. Blank i p. Kiesewetter? - nie miała nic wspólnego ze starymi narzędziami przemocy, nic wspólnego ze «wzmocnioną ochroną» - jeśli się nie ma przez to na myśli wzmocnionej ochrony ludu przed uciskiem ze strony policyjnych i innych organów starej władzy.
Na czym więc opierała się ta siła? Opierała się na masach ludowych. Oto zasadnicza różnica między tą nową władzą a wszystkimi poprzednimi organami starej władzy. Tamte były organami władzy mniejszości nad ludem, nad masami robotników i chłopów. Nowe zaś organy były organami władzy ludu, robotników i chłopów, nad mniejszością, nad garstką policyjnych gwałcicieli, nad uprzywilejowaną garstką szlachty i czynowników. Tym się różni dyktatura nad ludem od dyktatury rewolucyjnego ludu, zapamiętajcie to dobrze, p. Blank i p. Kiesewetter! Stara władza, jako dyktatura mniejszości, mogła utrzymywać się jedynie za pomocą policyjnych podstępów, jedynie za pomocą odsuwania, wyłączania mas ludowych od udziału we władzy, od kontrolowania władzy. Stara władza stale nie dowierzała masom, obawiała się światła, utrzymywała się dzięki oszustwu. Nowa władza, jako dyktatura ogromnej większości, mogła się utrzymywać i utrzymywała się wyłącznie dzięki zaufaniu ogromnych mas, wyłącznie dzięki temu, że przyciągała w sposób najbardziej swobodny, najszerzej i najsilniej ogół mas do udziału we władzy. Nic skrytego, nic tajnego, żadnych regulaminów, żadnych formalności. Jesteś człowiekiem pracy? Chcesz walczyć o wybawienie Rosji od garstki policyjnych gwałcicieli? Jesteś więc naszym towarzyszem. Wybieraj swego delegata, już, natychmiast; wybieraj w taki sposób, jaki uważasz za stosowny - z chęcią i radością przyjmiemy go jako pełnoprawnego członka naszej Rady Delegatów Robotniczych, Komitetu chłopskiego, Rady Delegatów Żołnierskich itd. itp. Jest to władza jawna dla wszystkich, czyniąca wszystko na oczach mas, dostępna dla mas, wywodząca się bezpośrednio z mas, prawdziwy i bezpośredni organ mas ludowych i ich woli. - Taka była nowa władza, a raczej zaczątki jej, zwycięstwo bowiem starej władzy zdeptało pędy młodej rośliny bardzo wcześnie.
Zadacie może pytanie, p. Blank lub p. Kiesewetter? po cóż tu «dyktatura«, po co «przemoc»? Czyż olbrzymim masom potrzebna jest przemoc wobec garstki, czyż dziesiątki i setki milionów mogą być dyktatorami nad tysiącem, nad dziesięcioma tysiącami?
Pytanie to zadają zazwyczaj ludzie, którzy po raz pierwszy spotkali się z użyciem terminu «dyktatura» w nowym dla nich znaczeniu. Ludzie przywykli widzieć tylko władzę policyjną i tylko dyktaturę policyjną. Wydaje im się dziwne, że może być władza bez żadnej policji, że może być dyktatura niepolicyjna. Mówicie, że milionom niepotrzebna jest przemoc wobec tysięcy? Mylicie się, a mylicie się dlatego, że nie rozpatrujecie zjawiska w jego rozwoju. Zapominacie, że nowa władza nie spada z nieba, lecz wyrasta, powstaje obok starej, wbrew starej władzy, w walce przeciwko niej. Bez zastosowania gwałtu wobec gwałcicieli, mających w ręku narzędzia i organy władzy, nie można wybawić ludu od gwałcicieli. [...)
Dlaczego p. Blank uważa za rzecz nie wymagającą nawet udowodnienia to, że w okresie «wichru» zostały puszczone w niepamięć wszystkie zasady marksistowskie? Dlatego że wypacza marksizm, zastępuje go brentanizmem, uważając za niemarksistowskie takie «zasady», jak zdobycie przemocą wolności, jak stworzenie władzy rewolucyjnej, jak zastosowanie przez lud przemocy. Poglądem tym przepojony jest cały artykuł p. Blanka, zresztą nie tylko Blanka, ale wszystkich kadetów, wszystkich publicystów liberalnego i radykalnego obozu, łącznie z bernsteinowcami z tygodnika «Biez Zagławija», pp. Prokopowiczem, Kuskową i tutti quanti* - którzy wychwalają dziś Plechanowa za miłość do kadetów.
Rozpatrzmy, jak powstał ten pogląd i dlaczego musiał powstać.
Powstał on bezpośrednio z bernsteinowskiego lub, szerzej ujmując zagadnienie, oportunistycznego rozumowania zachodnioeuropejskiej socjaldemokracji. Błędy tkwiące w tym rozumowaniu, które w sposób systematyczny i na całej linii zdemaskowali «ortodoksi» na zachodzie, «cichaczem», w innym sosie i w związku z czym innym przenoszone są obecnie do Rosji. Bernsteinowcy uznawali i uznają marksizm z wyjątkiem jego bezpośrednio rewolucyjnej strony. Walkę parlamentarną uważają oni nie za jeden ze środków walki, który jest odpowiedni zwłaszcza w pewnych okresach historycznych, ale za główną i prawie wyłączną formę walki, która czyni «przemoc», «zagarnianie» i «dyktaturę» zbytecznymi. To właśnie wulgarne, kołtuńskie wypaczenie marksizmu przenoszą obecnie do Rosji pp. Blankowie i inni liberalni chwalcy Plechanowa. Tak się zżyli z tym wypaczeniem, że nie uważają nawet za potrzebne dowodzić tego, że marksistowskie zasady i idee zostały zapomniane w okresie rewolucyjnego wichru.
Dlaczego musiał powstać ten pogląd? Dlatego że w sposób najbardziej istotny odpowiada klasowej sytuacji i interesom drobnej burżuazji. Ideolog «oczyszczonego» społeczeństwa burżuazyjnego uważa za dopuszczalne wszystkie metody walki socjaldemokracji, prócz tych właśnie, które rewolucyjny lud stosuje w okresie "wichru», a które aprobuje i pomaga stosować rewolucyjna socjaldemokracja. Interesy burżuazji wymagają udziału proletariatu w walce z samowładztwem, ale tylko takiego udziału, który by nie przekształcał proletariatu i chłopstwa w przewodnią siłę, tylko takiego udziału, który by nie usuwał całkowicie starych, samowładno-feudalnych i policyjnych organów władzy. Burżuazja chce zachować te organy, chce je tylko poddać swej bezpośredniej kontroli - potrzebne są jej one przeciwko proletariatowi, któremu całkowite zniesienie tych organów zbytnio ułatwiłoby jego proletariacką walkę. Oto dlaczego interesy burżuazji jako klasy wymagają i monarchii, i izby wyższej, wymagają niedopuszczenia do dyktatury rewolucyjnego ludu. Walcz z samowładztwem, mówi burżuazja proletariatowi, ale nie ruszaj starych organów władzy - one są mi potrzebne. Walcz «parlamentarnie», tzn. w tych granicach, które ci nakreślę na podstawie porozumienia z monarchią, walcz za pomocą organizacji - byle nie takich, jak powszechne komitety strajkowe, Rady Delegatów Robotniczych, Żołnierskich itp., lecz za pomocą takich, które ustawa wydana przeze mnie na podstawie porozumienia z monarchią uznaje i ogranicza, czyni nieszkodliwymi dla kapitału.
Jest więc rzeczą zrozumiałą, dlaczego o okresie «wichru» burżuazja mówi z lekceważeniem, pogardą, złością, nienawiścią, a o okresie chronionego przez Dubasowa konstytucjonalizmu — z zachwytem, upojeniem, z bezgraniczną mieszczańską miłością... do reakcji. Jest to ciągle ta sama stała i niezmienna cecha kadetów: dążenie do oparcia się na ludzie i strach przed jego rewolucyjną inicjatywą twórczą.
Jest też zrozumiałe, dlaczego burżuazja jak ognia boi się powtórzenia «wichru», dlaczego ignoruje i zamazuje elementy nowego kryzysu rewolucyjnego, dlaczego podtrzymuje i szerzy wśród ludu konstytucyjne złudzenia.
Teraz wytłumaczyliśmy całkowicie, dlaczego p. Blank i jemu podobni oświadczają, że w okresie «wichru» zostały puszczone w niepamięć wszystkie marksistowskie zasady itd. P. Blank, jak i wszyscy kołtuni, uznaje marksizm z wyjątkiem jego strony rewolucyjnej - uznaje socjaldemokratyczne metody walki z wyjątkiem metod najbardziej rewolucyjnych i bezpośrednio rewolucyjnych. (. . .)
Kiedy masy ludowe same z całym swym pierwotnym prymitywizmem, prostą, nieco brutalną stanowczością zaczynają tworzyć historię, wcielać w życie bezpośrednio i niezwłocznie «zasady i teorie» - wówczas burżua odczuwa lęk i lamentuje, że «rozum ustępuje na plan dalszy» (czy nie przeciwnie, o bohaterowie mieszczaństwa? czy nie dochodzi do głosu w historii właśnie w takich chwilach rozum mas, nie zaś rozum poszczególnych jednostek? czy rozum mas nie staje się właśnie wówczas żywą, twórczą, a nie gabinetową siłą?). Kiedy bezpośredni ruch mas jest przyduszony masakrami, egzekucjami, chłostami, bezrobociem i głodem, kiedy ze szczelin wyłażą pluskwy profesorskiej nauki utrzymywanej za dubasowowskie pieniądze i zaczynają rozstrzygać i działać za lud, w imieniu mas, sprzedając i zaprzedając interesy mas garstkom uprzywilejowanych - wówczas rycerzom mieszczaństwa wydaje się, że nastąpił okres uregulowanego i spokojnego postępu, że "przyszła kolej na myśl i rozum». Burżua jest zawsze i wszędzie wierny sobie: czy weźmiecie tygodnik «Polarnaja Zwiezda», czy gazetę «Nasza Żizń», czy będziecie czytać Struwego czy Blanka, wszędzie to samo, wszędzie ta ciasna, profesorsko-pedantyczna, urzędniczo-skostniała ocena okresów rewolucyjnych i reformistycznych. Pierwsze - to okresy szaleństwa, tolle Jahre, zanik myśli i rozumu. Drugie - to okresy «świadomej, systematycznej» działalności.
Nie interpretujcie mylnie moich słów. Nie mówcie, że chodzi mi o to, iż panowie Blanko wie wolą jeden okres niż inny. Chodzi wcale nie o to, co kto woli - zmiana okresów historycznych nie zależy od naszej subiektywnej woli. Chodzi o to, że przeprowadzając analizę właściwości tego czy innego okresu (zupełnie niezależnie od tego, co wolimy, czy od naszych sympatii) panowie Blankowie niegodziwie wypaczają prawdę. Chodzi o to, że właśnie okresy rewolucyjne odznaczają się większym zasięgiem, większym bogactwem, większą świadomością, większą planowością, większą systematycznością, większą odwagą i wyrazistością w tworzeniu historii - w porównaniu z okresami mieszczańskiego, kadeckiego, reformistycznego postępu. A panowie Blankowie przedstawiają sprawę zupełnie na opak! Ubóstwo przedstawiają oni jako historyczno-twórcze bogactwo. Bezczynność zgnębionych czy też przytłoczonych mas uważają za tryumf systematyczności» w działalności urzędników, burżujów. Krzyczą o zaniku myśli i rozumu, kiedy zamiast tłamszenia projektów ustaw przez różnych skrybów kancelaryjnych i liberalnych penny-a-liner'ów (pismaków opłacanych od wiersza) następuje okres bezpośredniej działalności politycznej "prostego ludu», który po prostu bezpośrednio, natychmiast burzy organy ucisku mas ludowych, zagarnia władzę, bierze sobie to, co uważane było za własność wszelakich grabieżców ludu, słowem, kiedy właśnie budzi się myśl i rozum milionów ludzi zahukanych, budzi się nie tylko do czytania książek, lecz do czynu, do żywego, ludzkiego czynu, do tworzenia historii"*.
Tak wyglądały spory co do dyktatury w latach 1905-1906 w Rosji.
Panowie Dittmannowie, Kautscy, Crispienowie, Hilferdingowie w Niemczech, Longuet i ska we Francji, Turati i jego przyjaciele we Włoszech, MacDonaldowie i Snowdenowie w Anglii itp. rozprawiają o dyktaturze w gruncie rzeczy zupełnie tak samo jak p. Blank i kadeci 1905 roku w Rosji. Nie rozumieją oni dyktatury, nie umieją jej przygotowywać, niezdolni są do jej zrozumienia i urzeczywistnienia.
20 X1920
W. I. Lenin, Dzieła, t. 31, Warszawa 1955, s. 344, 354-356, 359-361, 364-365
* Patrz W. I. Lenin, Dzieła, t. 10, Warszawa 1955, s- 234-247. - Red.
WŁODZIMIERZ LENIN
O międzynarodowym znaczeniu doświadczeń radzieckich
Wybór:
Książka i Wiedza 1982
RSW „Prasa-Książka-Ruch" Wydawnictwo „Książka i Wiedza" Warszawa, marzec 1982 r.
Wyd. I. Nakład 20 000 egz.
Zam. druk. 190. Cena zł 25. –
Drukarnia „Iskra Rewolucji”, Moskwa
Jedenaście tysięcy czterdziesta ósma publikacja „K i W"
- 4509 odsłon