Około 2000 działaczy radykalnej lewicy uczciło w Berlinie pamięć Róży Luksemburg i Karola Liebknechta. Miały miejsce starcia z policją, zatrzymano 32 osoby.
Pochód tradycyjnie przeszedł spod Frankfurter Tor pod pomnik rewolucjonistów i antyfaszystów na Cmentarzu Centralnym w dzielnicy Lichtenberg. Nad demonstracją powiewały czerwone sztandary, a na transparentach widoczne były internacjonalistyczne hasła w językach niemieckim, tureckim, kurdyjskim i angielskim.
Policja interweniowała jeszcze pod Frankfurter Tor, wyciągając z tłumu demonstrantów w niebieskich bluzach i z flagami Wolnej Młodzieży Niemieckiej (FDJ), (dawnej młodzieżówki SED). Policjanci twierdzili, że symbolika ta jest zakazana, gdyż RFN zdelegalizowała FDJ w 1951 r. Jednocześnie jednak struktury wschodnioniemieckiej FDJ nie zostały rozwiązane po aneksji NRD i nadal istnieją. Policja użyła również gazu pieprzowego, manifestanci odpowiedzieli rzucaniem w nią butelkami. Zatrzymano 32 osoby, którym mają zostać postawione zarzuty naruszenia porządku publicznego, poważnego uszkodzenia ciała i napaści na funkcjonariuszy.
Działania policji spotkały się z krytyką. – Dziś przekonaliśmy się ponownie: policja potrafi bić demonstrantów. Ale tylko na lewicowych demonstracjach – stwierdził na Twitterze deputowany Die Linke Niema Movasaat.
- 536 odsłon