Wyjaśnienia okoliczności śmierci działaczki lokatorskiej Jolanty Brzeskiej żądali uczestnicy poniedziałkowej demonstracji przed siedzibą Ministerstwa Sprawiedliwości. Policja próbowała rozpędzić pikietę, karząc część uczestników mandatami. W poniedziałek minęła dekada do znalezienia zwęglonych zwłok Jolanty Brzeskiej w warszawskim Lesie Kabackim.
Demonstranci pikietowali z transparenty głoszącymi: „Jolę Brzeską pamiętamy”, „Reprywatyzacja zabija” i „Mieszkanie prawem, nie towarem”.
Działacz lokatorów Antoni Wiesztort zwrócił uwagę, że sytuacja lokatorów nie poprawiła się w ciągu ubiegłej dekady: – Policja i służby wciąż bronią czyścicieli kamienic, a nielegalne eksmisje to standard. To przeciw nam, obrońcom praw lokatorskich, toczone są postępowania i sprawy w sądzie, a czyściciele kamienic są bezkarni – mówił.
– Na początku śmierć Joli uznano za samobójstwo. Potem kolejni funkcjonariusze zacierali ślady, a głównych podejrzanych przesłuchano ponad pół roku po tragedii. Sprawa śmierci Jolanty Brzeskiej zupełnie skompromitowała służby, którymi dziś zarządza minister Zbigniew Ziobro – wskazywał Wiesztort.
W 2016, wznowiono śledztwo umorzone za rządów PO-PSL. Nie ustalono niczego, pomimo przesłuchania ponad 200 świadków oraz zaangażowania specjalistów od mikrośladów, daktyloskopii, genetyki, antropologii, pożarnictwa, fonoskopii czy informatyki.
Demonstranci żądali powołania sejmowej komisji śledczej. – Nie pozostało nam nic innego jak złożenie wniosku o powołanie komisji. To najwyższy czas, by rozliczyć polityków z tej odpowiedzialności – powiedziała posłanka Lewicy Razem, Magdalena Biejat.
- 289 odsłon