Pewne powiedzenie głosi, że gdyby pewniki geometryczne naruszały interesy ludzkie, to na pewno by je obalono. Przyrodnicze teorie historyczne, które naruszyły stare przesądy teologii, wywołały i wywołują dotychczas najzacieklejszą walkę. Nic więc dziwnego, że nauka Marksa, która jest po prostu środkiem, służącym dla oświecenia i zorganizowania' przodującej klasy społeczeństwa współczesnego, która wskazuje zadania tej klasy i dowodzi — na mocy rozwoju ekonomicznego — że zastąpienie dzisiejszego ustroju przez nowy ład jest nieuchronne, nic więc dziwnego, że nauka ta musiała zdobywać każdy swój krok w życiu przebojem.
Nie ma co mówić o nauce i filozofii burżuazyjnej, wykładanych urzędowo przez urzędowych profesorów dla ogłupiania dorastającej młodzieży z klas posiadających i dla tresowania jej do walki z wrogami zewnętrznymi i wewnętrznymi. Nauka ta ani słyszeć nie chce o marksizmie, ogłaszając, iż jest on obalony i unicestwiony; i młodzi uczeni, robiący karierę na obalaniu socjalizmu, i zgrzybiali starcy, chroniący spuściznę wszelkich zleżałych <<systemów>>*, z jednakową gorliwością napadają na Marksa. Wzrost marksizmu, rozpowszechnienie i umocnienie się jego idei w klasie robotniczej, wywołuje nieuchronne zwiększenie i zaostrzenie tych wypadów burżuazyjnych przeciw marksizmowi, który po każdym «unicestwieniu go przez naukę urzędową, staje się coraz silniejszy, bardziej zahartowany i żywotniejszy.
Lecz i wśród teorii, związanych z walką klasy robotniczej i rozpowszechnionych przeważnie wśród proletariatu, marksizm bynajmniej nie od razu zdobył sobie mocne stanowisko. Przez pierwsze pół wieku swego istnienia (od piątego dziesięciolecia XIX wieku), marksizm walczył z teoriami, które mu były z gruntu wrogie. W pierwszej połowie piątego dziesięciolecia Marks iEngels rozprawili się z radykalnymi młodo-heglistami, stojącymi na stanowisku idealizmu filozoficznego. W końcu piątego dziesięciolecia powstaje walka w dziedzinie nauk ekonomicznych — przeciw proudhonizmowi. Walka ta kończy się w szóstym dziesięcioleciu: następuje krytyka partyj i nauk, które ujawniły się w burzliwym r. 1848. W siódmym dziesięcioleciu walka przenosi się z dziedziny ogólnej teorii do dziedziny bliższej bezpośredniemu ruchowi robotniczemu: wygnanie bakuninizmu z Międzynarodówki. W początkach ósmego dziesięciolecia w Niemczech na krótki czas wysuwa się proudhonista Miihlberger; w końcu ósmego dziesięciolecia — pozytywista Duhring. Ale wpływ jednego i drugiego na proletariat jest już zupełnie znikomy. Marksizm już zwycięża bezwzględnie wszelkie inne ideologie ruchu robotniczego.
Około ostatniego dziesięciolecia wieku ubiegłego zwycięstwo to było w zasadniczych zarysach osiągnięte. Nawet w krajach romańskich t w których najdłużej utrzymywały się tradycje prou-dhonizmu, partie robotnicze faktycznie zbudowały swoje programy i taktykę na podstawie marksistowskiej. Wznowiona międzynarodowa organizacja ruchu robotniczego — w postaci periodycznych zjazdów międzynarodowych — od razu i prawie bez walki stanęła we wszystkich istotnych kwestiach na gruncie marksizmu. Kiedy jednak marksizm wyparł wszystkie mniej więcej jednolite wrogie mu nauki — tendencje w nich wyrażone zaczęły szukać sobie innych dróg. Zmieniły się formy i pobudki do walki, ale walka trwała nadal. I drugie półwiecze istnienia marksizmu rozpoczęło się (ostatnie dziesięciolecie ubiegłego wieku) wystąpieniem wrogiego marksizmowi prądu wewnątrz marksizmu.
Były ortodoksyjny marksista Bernstein dał nazwę temu prądowi, występując z największym hałasem i z najbardziej jednolitym systemem poprawek do Marksa, rewizji Marksa, rewizjo-nizmu. Nawet w Rosji, w której socjalizm niemarksistowski z natury rzeczy — wskutek ekonomicznego zacofania kraju i przewagi ludności chłopskiej, przytłoczonej przez resztki pańszczyzny — utrzymywał się najdłużej, nawet w Rosji jawnie przerasta on w oczach naszych w rewizjonizm. Czy to w kwestii rolnej (program municypalizacji całej ziemi), czy w ogólnych zagadnieniach programu i taktyki nasi socjalnarodnicy coraz bardziej zastępują «poprawkami» do Marksa obumierające, odpadające resztki starego, w swoim rodzaju jednolitego i do gruntu wrogiego marksizmowi systemu.
Socjalizm przedmarksistowski jest pobity. Walczy on dalej już nie na swoim samodzielnym gruncie, lecz na ogólnym gruncie marksizmu, jako rewizjonizm. Zobaczmyż, jaka jest treść ideowa rewizjonizmu.
W dziedzinie filozofii rewizjonizm trzymał się za połę burżuazyjnej «nauki» profesorskiej. Profesorowie szli <<z powrotem do Kanta>> — i rewizjonizm wlókł się za neokantystami, profesorowie powtarzali oklepane po tysiąc razy komunały klechów przeciw materializmowi filozoficznemu — i rewizjoniści, uśmiechając się pobłażliwie, mruczeli (słowo w słowo według ostatniego handbuchu), że materializm dawno już jest « obalony*; profesorowie traktowali Hegla, jak «zdechłego psa», i sami głosząc idealizm, tylko że tysiąckroć nędzniejszy i bardziej płaski od heglowskiego, pogardliwie wzruszali ramionami na dialektykę — i rewizjoniści leźli za nimi w błoto filozoficznej wulgaryzacji nauki, zastępując «zawiłą» (i rewolucyjną) dialektykę przez «prostą» (i spokojną) <<ewolucję >>; profesorowie odrabiali swą urzędową pensję, przykrawając swe systemy i idealistyczne, i «krytyczne» do panującej filozofii średniowiecznej (tj. teologii) —i rewizjoniści przysuwali się do nich, starając się zrobić z religii <<sprawę prywatną>> nie wobec państwa współczesnego, lecz wobec partii klasy przodującej.
Jakie istotne znaczenie klasowe miały podobne <<poprawki>> do Marksa, nie potrzeba mówić—sprawa jest jasna sama przez się. Zauważymy tylko, że jedynym marksistą w międzynarodowej socjaldemokracji, który z punktu widzenia konsekwentnego materializmu dialektycznego dał krytykę tych nieprawdopodobnych komunałów, nagadanych przez rewizjonistów, był Plechanow. Stanowczo podkreślić to należy tym bardziej, że w naszych czasach czyni się głęboko błędne próby przemycania starego i reakcyjnego śmiecia filozoficznego pod flagą krytyki taktycznego oportunizmu Plechanowa. [Patrz książkę <<Szkice filozofii marksizmu>> Bogdanowa, Bazarowa i in.] Nie tu miejsce, by analizować tę książkę, i muszę tymczasem ograniczyć się do oświadczenia, że w najbliższej przyszłości w szeregu artykułów albo w specjalnej broszurze wykażę, że wszystko powiedziane w tekście o rewizjonistach neokantowskich stosuje się w istocie rzeczy i do tych <<nowych>> rewizjonistów neohumowskich i neobercleyańskich12]
Przechodząc do ekonomii politycznej, zauważyć należy przede wszystkim, że w tej dziedzinie «poprawki» rewizjonistów były daleko bardziej różnostronne i gruntowne; na publiczność starano się podziałać «nowymi danymi rozwoju gospodarczego*. Mówiono, że koncentracja i rugowanie drobnej wytwórczości przez wielką w dziedzinie rolnictwa w ogóle nie zachodzi, w dziedzinie zaś handlu i przemysłu następuje nadzwyczaj powoli. Mówiono, że obecnie kryzysy stały się rzadsze, słabsze i że kartele i trusty dadzą prawdopodobnie kapitalizmowi możność zupełnego usunięcia kryzysów. Mówiono, że «teoria krachu», do którego zdąża kapitalizm, nie wytrzymuje krytyki wobec tendencji do przytępienia i złagodzenia przeciwieństw klasowych. Mówiono wreszcie, że i teorię wartości Marksa nie zawadziłoby poprawić podług Bóhm-Bawerka.
Walka z rewizjonistami w tych kwestiach dała takie same płodne ożywienie myśli teoretycznej socjalizmu międzynarodowego, jak polemika Engelsa z Diihringiem dwadzieścia lat przedtem. Argumenty rewizjonistów rozpatrywano z faktami i cyframi w ręku. Wykazano, że rewizjoniści systematycznie malują na różowo współczesną drobną wytwórczość. Fakt technicznej i handlowej przewagi wielkiej wytwórczości nad drobną, nie tylko w przemyśle, lecz i w rolnictwie, wykazują dane niezbite. Ale w rolnictwie znacznie słabiej rozwinięta jest wytwórczość towarowa i współcześni statystycy i ekonomiści zwykle nie umieją dobrze wydzielać tych specyficznych gałęzi (niekiedy nawet czynności) w rolnictwie, które wyrażają postępowe wciąganie rolnictwa do Wymiany gospodarki światowej. Na gruzach gospodarki naturalnej drobna wytwórczość utrzymuje się przez nieustanne pogarszanie odżywiania, przez chroniczny głód, przedłużanie dnia pracy, pogorszenie gatunku bydła i jego doglądu, jednym słowem, przez te same środki, przy pomocy których utrzymywała się również wytwórczość rzemieślnicza wobec manufaktury kapitalistycznej. Każdy krok naprzód nauki i techniki podcina nieuchronnie i nieubłaganie podstawy drobnej wytwórczości w społeczeństwie kapitalistycznym i zadaniem ekonomii socjalistycznej jest zbadać ten proces we wszystkich jego formach, nieraz skomplikowanych i zawiłych, dowodzić drobnemu wytwórcy niemożliwości utrzymania się przy kapitalizmie, wykazywać beznadziejność sytuacji gospodarstwa chłopskiego w warunkach kapitalizmu, konieczność przejścia chłopa na stanowisko proletariusza.
Rewizjoniści w tej sprawie grzeszyli pod względem naukowym powierzchownym uogólnianiem faktów, jednostronnie wyrwanych, bez związku z całym ustrojem kapitalistycznym — a pod względem politycznym grzeszyli tym, że siłą rzeczy, świadomie czy nieświadomie, nawoływali chłopa lub też popychali chłopa do tego, by przyjął punkt widzenia posiadacza (tj. punkt widzenia burżuazji), zamiast popychać go do przyjęcia punktu widzenia rewolucyjnego proletariusza.
Jeszcze gorzej dla rewizjonistów rzecz się miała z teorią kryzysów i teorią krachu. Tylko bardzo krótko i tylko ludzie najbardziej krótkowzroczni mogli myśleć o przerobieniu podstaw nauki Marksa pod wpływem kilku lat wzrostu i rozkwitu przemysłowego. Że kryzysy nie przeżyły się, tego bardzo szybko dowiodła rewizjonistom rzeczywistość: po rozkwicie nastąpił kryzys. Zmieniły się formy, kolejność, wygląd poszczególnych kryzysów, ale kryzysy pozostały nieuniknioną częścią składową ustroju kapitalistycznego. Kartele i trusty, jednocząc wytwórczość, równocześnie wzmagały w oczach wszystkich anarchię wytwarzania, niepewność bytu proletariatu i ucisk kapitału, zaostrzając w ten sposób w niewidzianym dotąd stopniu przeciwieństwa klasowe. Że kapitalizm zdąża do krachu zarówno w sensie poszczególnych kryzysów ekonomicznych i politycznych, jak w sensie zupełnego upadku całego ustroju kapitalistycznego — wykazały ze szczególną jasnością i w szczególnie szerokich rozmiarach właśnie najnowsze olbrzymie trusty. Niedawny kryzys finansowy w Ameryce, straszne zaostrzenie bezrobocia w całej Europie, nie mówiąc już o bliskim kryzysie przemysłowym, na który wskazuje wiele oznak — wszystko to sprawiło, że niedawne «teorie» rewizjonistów zostały zapomniane przez wszystkich, zdaje się, że i przez wielu spośród nich samych. Nie należy tylko zapominać o naukach, jakie ta chwiejność inteligencka dała klasie roboniczej.
O teorii wartości trzeba tylko powiedzieć, że oprócz nader mglistych napomknień i westchnień, na modłę Bóhm-Bawerka, rewizjoniści nie dali tu zupełnie nic i nie zostawili dlatego żadnych śladów w rozwoju myśli naukowej.
W dziedzinie polityki rewizjonizm usiłował w rzeczywistości zrewidować podstawę marksizmu, mianowicie: naukę o walce klas. Wolność polityczna, demokracja, powszechne prawo wyborcze usuwają podstawy do walki klasowej — mówiono nam —i czynią niesłuszną starą tezę «Manifestu Komunistycznego, że robotnicy nie mają ojczyzny. Skoro przy demokracji panuje «wola większości, to rzekomo nie można tu już patrzeć na państwo, jako na organ panowania klasowego, ani zrzekać się sojuszów z postępową socjalreformatorską burżuazją przeciwko reakcjonistom.
Niewątpliwie, te argumenty rewizjonistów sprowadzały się do dosyć harmonijnego systemu poglądów — mianowicie: do dawno znanych poglądów liberalno-burżuazyjnych. Liberałowie zawsze mówili, że parlamentaryzm burżuazyjny znosi klasy i podziały klasowe, skoro prawo głosu, prawo udziału w sprawach państwowych mają wszyscy obywatele bez różnicy. Cała historia Europy w drugiej połowie XIX wieku, cała historia rewolucji rosyjskiej na początku XX wieku wskazuje naocznie, jak bezsensowne są podobne poglądy. Różnice ekonomiczne nie zacierają się, lecz wzmagają się i zaostrzają przy wolności kapitalizmu «demokratycznego*. Parlamentaryzm nie usuwa, lecz obnaża istotę naj-demokratyczniejszych republik burżuazyjnych, jako organu ucisku klasowego.
Pomagając uświadomić i zorganizować masy ludności bez porównania szersze od tych, które brały poprzednio czynny udział w wypadkach politycznych, parlamentaryzm przygotowuje przez to nie usunięcie kryzysów i rewolucji politycznych, lecz największe zaostrzenie wojny domowej podczas tych rewolucji. Wypadki paryskie na wiosnę roku 1871 i rosyjskie zimą roku 1905 pokazały najwyraźniej, jak nieuchronnie następuje takie zaostrzenie. Burżuazją francuska, nie wahając się ani chwili, weszła dla zgniecenia ruchu proletariackiego w zmowę z wrogiem ogólnonarodowym, z wojskiem obcego kraju, które zrujnowało jej ojczyznę. Kto nie rozumie nieuniknionej dialektyki wewnętrznej parlamentaryzmu i demokratyzmu burżuazyj-nego, doprowadzającej do jeszcze ostrzejszego, niż dawniej, rozstrzygania sporów drogą masowego stosowania gwałtu—ten nigdy nie potrafi na gruncie parlamentaryzmu prowadzić zasadniczej, konsekwentnej propagandy i agitacji, istotnie przygotowującej masy robotnicze do brania zwycięskiego udziału w takich «sporach». Doświadczenie sojuszów, porozumień, bloków z liberalizmem socjalreformatorskim na Zachodzie, z reformizmem liberalnym (kadeci) w rewolucji rosyjskiej dowiodło przekonywająco, że porozumienia te tylko przytępiają świadomość mas, nie wzmacniając, lecz osłabiając istotne znaczenie ich walki, związując walczących z żywiołami najmniej zdolnymi do walki, najchwiejniejszymi i najbardziej zdradzieckimi. Millerandyzm francuski — największa próba zastosowania rewizjonistycznej taktyki politycznej w szerokiej, istotnie narodowej skali — był taką oceną praktyczną rewizjonizmu, że proletariat całego świata nigdy jej nie zapomni.
Naturalnym dopełnieniem tendencji ekonomicznych i politycznych rewizjonizmu był jego stosunek do ostatecznego celu ruchu socjalistycznego. «Cel ostateczny jest niczym, ruch — wszystkim— to skrzydlate słówko Bernsteina wyraża istotę rewizjonizmu lepiej od wielu długich roztrząsań. Od wypadku do wypadku określać swoje zachowanie, przystosowywać się do wydarzeń dnia, do drobnych wahań politycznych, zapominać o podstawowych interesach proletariatu i o zasadniczych cechach całego ustroju kapitalistycznego, o całej ewolucji kapitalistycznej, poświęcać te interesy podstawowe dla rzeczywistych lub przypuszczalnych korzyści chwilowych — taka jest polityka rewizjonistyczna. I z samej istoty tej polityki wynika jasno, że może ona przybierać formy nieskończenie różnorodne i że każde, choć trochę «nowe» zagadnienie, każdy zwrot wydarzeń, choć trochę nieoczekiwany i nieprzewidziany, chociażby tylko w miniaturowym stopniu i na najbardziej nieznaczny przeciąg czasu zmieniał zasadniczą linię rozwoju — nieuniknienie wywoływać będzie zawsze takie czy inne odmiany rewizjonizmu.
Nieuchronność rewizjonizmu uwarunkowana jest jego korzeniami klasowymi w społeczeństwie dzisiejszym. Jest on zjawiskiem międzynarodowym. Dla każdego socjalisty, choć trochę wykształconego i myślącego, nie może ulegać żadnej wątpliwości, że stosunek pomiędzy ortodoksami a bernsteinistami w Niemczech, gedystami a żoresistami (obecnie zwłaszcza brusistami) we Francji, Federacją Socjaldemokratyczną a Niezależną Partią Pracy w Anglii, Broukere'em a Vanderveldem w Belgii, integralislami a reformistami we Włoszech, bolszewikami a mieńszewikami w Rosji — wszędzie w istocie swej jest jednorodny, mimo olbrzymią różnorodność warunków narodowych i momentów historycznych w obecnym stanie wszystkich tych krajów. «Podział wewnątrz współczesnego socjalizmu międzynarodowego idzie w istocie już obecnie po jednej linii w różnych krajach świata, dokumentując przez to samo olbrzymi krok naprzód w porównaniu z tym, co było 30—40 lat temu, kiedy w różnych krajach walczyły niejednorodne tendencje wewnątrz jednego socjalizmu międzynarodowego. I ten <<rewizjonizm z lewicy>>, który zarysował się obecnie w krajach romańskich jako <<syndykalizm rewolucyjny>>, również przystosowuje się do maksizmu, «naprawiając go: Labriola we Włoszech, Lagardelle we Francji apelują stale od Marksa, źle pojętego, do Marksa, dobrze pojmowanego.
Nie możemy tutaj zatrzymywać się nad analizą treści ideowej tego rewizjonizmu, który daleki jest jeszcze od takiego rozwoju, jaki wykazuje rewizjonizm oportunistyczny, nie umiędzynarodowił się, nie stoczył w praktyce ani jednej wielkiej bitwy z partią socjalistyczną choćby jednego kraju. Dlatego ograniczymy się do «rewizjonizmu z prawicy», który odmalowaliśmy wyżej.
Na czym polega nieuchronność jego w społeczeństwie kapitalistycznym? Dlaczego jest on głębszy, niż różnice specyficznych cech narodowych i stopni rozwoju kapitalizmu? Dlatego, że w każdym kraju kapitalistycznym obok proletariatu stoją zawsze szerokie warstwy drobnomieszczaństwa, drobnych posiadaczy. Kapitalizm zrodził się i ustawicznie się rodzi z drobnej wytwórczości.
Kapitalizm nieuchronnie wytwarza wciąż na nowo cały szereg «warstw pośrednich>> (dodatek do fabryki, praca w domu, drobne warsztaty, rozrzucone po całym kraju a zaspokajające potrzeby wielkiego przemysłu, np. rowerowego i samochodowego itd.). Ci nowi drobni wytwórcy równie nieuchronnie staczają się znów do szeregów proletariatu. Stąd naturalne zjawisko, że światopogląd drobnomieszczański wciąż ujawnia się w szeregach szerokich partii robotniczych. Jest zupełnie naturalne, że tak być musi i tak będzie zawsze aż do perypetyj rewolucji proletariackiej, ponieważ byłoby głębokim błędem uważać, że <<zupełna>> proletaryzacja większości ludności jest konieczna dla urzeczywistnienia takiej rewolucji. To, co obecnie przeżywamy często tylko ideowo: spory z poprawkami teoretycznymi do Marksa — to, co obecnie przejawia się w praktyce jedynie w poszczególnych częściowych zagadnieniach ruchu robotniczego, jako spory taktyczne z rewizjonistami i rozłamy na tej podstawie — to niezawodnie klasa robotnicza przeżyje w rozmiarach jeszcze większych, kiedy rewolucja proletariacka zaostrzy wszystkie zagadnienia sporne, skoncentruje wszystkie różnice zdań na punktach, mających najbardziej bezpośrednie znaczenie dla określenia postępowania mas, zmusi do tego, by w wirze walki oddzielać przyjaciół od wrogów, odrzucać złych sojuszników dla zadania decydującego ciosu wrogowi.
Walka ideowa rewolucyjnego marksizmu z rewizjonizem w końcu XIX jest jedynie wstępem do wielkich bitew rewolucyjnych proletariatu, idącego naprzód ku całkowitemu zwycięstwu swej sprawy wbrew wszelkim wahaniom mieszczuchostwa.
Wydrukowano w zbiorze „Pamięci Karola Marksa”, Petersburg, 1908
Polska wersja: Włodzimierz Lenin, „Dzieła wybrane” tom I wyd „Książka i wiedza”, Warszawa 1949
Wersja elektroniczna: Władza Rad, www.1917.net.pl, 2010
- 10068 odsłon