Nr 36
1942 wrzesień. Warszawa. Artykuł Władysława Bieńkowskiego („T. Czepca") z „Przełomu" Inteligencja a kultura — analizujący rolę i zadania inteligencji w procesie tworzenia kultury narodu.
INTELIGENCJA A KULTURA
- Granice problemu.
Zagadnienie wymienione w tytule jest wielopłaszczyznowe Trzeba się z góry zastrzec, że poruszy się tu tylko jedną stronę obszernego problemu. Sprawy arcyważne: roli i udziału inteligencji w procesie produkcji, miejsca inteligencji w klasowej strukturze społeczeństwa — będą co najwyżej dotknięte margine sowo. Skupi się raczej uwagę na roli inteligentów jako twórców kultury, szczególnie kultury duchowej. Ta bowiem rola społeczna inteligencji pozwoliła tym i owym wyodrębnić ją, umieścić tia ,,wyżynie ponadklasowej", uznać, że istotną rolą inteligencji jest izolowanie się od walk społecznych i „bezinteresowne" tworzenie dóbr kulturalnych, tworzenie wartości, które winno się mierzyć ich miarą własną, bez odwoływania się do sprawdzianów społecznych. Treść intelektualna tej problematyki straciła już swoją palącą aktualność. Tym niemniej praktyczny problem bierności, izolacji, zwężania kręgu odpowiedzialności inteligencji pozostał żywy i aktualność jego dzięki układowi stosunków rośnie, a nie maleje.
Masy ludowe rozumieją, że nie wolno im w obliczu przyszłości oddać darmo tej krwi. którą z nich wytacza obecna imperialistyczna wojna. Z walk tych musi wyrosnąć nowy porządek społeczny. Jak zawsze w historii, będzie on rewolucyjnym dziełem przodującej klasy społecznej, dziś: proletariatu miast i wsi.
Doświadczenie socjalistycznych rewolucji naszego wieku wysunęło jako pierwsze zadanie przy organizowaniu nowego porządku całkowitą zmianę aparatu administracyjno-państwowego dawnego życia. Te stanowiska, które wymagają kwalifikacji szczególnej, dostarczonej przez szkoły wyższe, nie mogą pozostać nie obsadzone.
Słowa te nie zwracają się do tych, którzy świadomie wybrali współpracę z reakcją, którym pesymistyczna niewiara w postęp czy cyniczny interes własny każą pracować nad utrzymaniem istniejącego porządku społecznego, dla których ojczyzną jest świat wyzysku człowieka przez człowieka, wyzysku maskowanego odpustowymi modlitwami i jałmużną.
Słowa te kierują się do tych wszystkich, którzy sądzą, że wolno im. a nawet powinni zachować postawę emigracji wewnętrznej, że działalność ich w dziedzinie kultury duchowej wymaga sztucznej izolacji od procesów społecznych i ich treści politycznej, że zakres ich odpowiedzialności nie wykracza poza dziedzinę tworzenia, przekazywania i hierarchizowania dóbr duchowych. Nawet wtedy, gdy żyją nie w świecie dóbr, lecz w świecie towarów w którym uczciwiej kupuje makler giełdowy swe akcje, niż dziennikarz sprzedaje swoje słowo.
- Kultura duchowa w łożysku spraw społecznych.
Scharakteryzowane tylko co stanowisko opiera sią na szeregu nieporozumień teoretycznych. Tworzenie wartości duchowych nie może dokonywać się, bo właśnie nie dokonuje się nigdy w izolacji od reszty życia społecznego i w oderwaniu od praw, które tym życiem rządzą. Procesy rozwojowe kultury mają charakter zdecydowanie allogenetyczny [1] . Poza sferą życia duchowego trzeba szukać bodźców i czynników tę właśnie sferę kształtujących. Podobnie jest z funkcją społeczną kultury. Rzeźba, symboliczny kształt szlachetnego piękna, inną ma funkcję w salonie bankiera, czy nawet izolowanym od mas muzeum pomyślanym jako przybytek dla fachowców i kształconych, a inną na placu publicznym.
Rozumiała to Komuna Paryska 1871 roku, gdy rzeźbami Luwru chciała ozdobić ludowe przedmieścia. Lecz co myśleć o szeregu ówczesnych artystów i pisarzy, którzy ten projekt potępili?
Z twierdzeń powyższych wynika jasno, że środki tworzenia nowych wartości kulturalnych, narzędzia materialne i duchowe tej działalności leżą poza sferą wyłącznie duchowej kultury. Stanowi je cały aparat życia społecznego, nieodłączny od swoich treści politycznych. Zatem i odpowiedzialność społeczna inteligentów nie obejmuje tylko ich dziedziny pracy — kultury duchowej — przenosi się na jej materialne, społeczne, polityczne podłoże. Szeroka jest baza twórczości — szeroki krąg odpowiedzialności.
Łudzą się ci, którzy mniemają, że w historii stawanie się kultury duchowej dokonywało się mimo katastrof społecznych. Jeśli katastrofy wrogie postępowi nie pociągały za sobą ruiny życia duchowego — o tym decydował przypadek. Za taką interpretacją przemawia dzisiejsza wojna totalna, która na przypadek nie zostawia miejsca. Jeszcze jedna taka wojna imperialistycznego faszyzmu — za lat powiedzmy dziesięć — jeszcze nowe trzylecie obozów, więzień i rozstrzeliwań, a znacznie nawet bogatsza kultura niż polska nie podniesie się. To, co po tej wojnie zdołamy uratować, będzie rezultatem największego heroizmu jednostek i narodów.
2.Zadania inteligencji.
Trzeba szukać jasnej i ostrej wiedzy, co w życiu społecznym, co w kulturze jest dziełem reakcji, a co postępu.
a) Inteligent nie może być nieobecny przy budowie nowego ładu, obowiązkiem jego jest pełne współdziałanie, ofiarowanie swej wiedzy i kwalifikacji masom ludowym, armii postępu. Bo postęp społeczny jest jedynym i koniecznym fundamentem postępu i kultury duchowej.
b) Inteligent nie może izolować się od życia społecznego, nie może zamykać się w swojej fachowej dziedzinie czy twórczej specjalności. Nie może uznawać za ojczyznę swoją świata tradycji kulturalnych w danej dziedzinie życia duchowego, nie może podporządkowywać się tylko tym tradycjom i uważać ich za jedyne imperatywy swojej twórczej działalności. Obowiązkiem jego jest działać tak, by budowanie kultury i jej nowych form było jednocześnie w płaszczyźnie społecznej budowaniem postępu i jego nowych dróg.
c) Inteligent nie może zwężać kręgu swojej odpowiedzialności do zakresu norm rzemiosła w dziedzinie, w której pracuje. Powieść czy wykład nie może być tylko na wysokim poziomie z punktu widzenia wewnętrznych, formalnych rygorów. Musi się czuć odpowiedzialność za całość spraw społecznych. Odpowiada się za służbę reakcji lub postępowi.
d) Inteligent nie może uznać, że wszystko jest dopuszczalne w dziedzinie kultury duchowej, że jedyną wiarą jest indywidualistyczny liberalizm. Obowiązkiem jego jest czujna kontrola: co może współdziałać z budowaniem świata postępu, a co może być maską kryjącą społeczną reakcję. Nie idzie tu o żadną cenzurę. Był czas, że twórca postępu służył Bogu, potem własnej osobowości — były to zresztą maski klasowego interesu — dziś mówimy jasno o służbie zbiorowości klasowej, o służbie klasie postępu w walce z reakcją.
Wyżej wymienione postawy negatywne, przyjęte na ogół przez inteligencję, opierają się na fałszywych przesłankach teoretycznych. Należałoby je porzucić. Utrzymanie ich przy życiu może leżeć tylko w interesie reakcji, gdyż maskuje jej cyniczną robotę.
Natomiast druga, pozytywna część każdego z powyższych punk- tów zawiera to, co doniosłe dla postępu, a co wynika z rzeczywistej wiedzy o świecie.
4. Czy możliwa jest ponadklasowa, niezdeterminowana społecznie
twórczość kulturalna?
Po pierwsze sądzi się błędnie, że dla pełnego i swobodnego rozwoju wartości duchowych, których stawanie się rzekomo zależy od praw im tylko właściwych, należałoby izolować się od życia społecznego i działalności politycznej, ograniczając się tylko do spraw kultury. Podstawę myślową tego stanowi idealizm filozoficzno-historyczny doktryny reakcji. Istotą tych stanowisk będzie przekonanie o swobodnej twórczości „ducha" niczym nie zdeterminowanej. Ten idealizm będzie przejawiał się w interpretacji i zarówno procesów tworzenia kultury, jak przekazywania i utrzymywania jej oraz w zakresie selekcji czy hierarchizacji wartości kulturalnych. To znaczy, że twórca tworzy rzekomo swobodnie, co chce, że żaden interes społeczny o jego twórczości nie decyduje. Podobnie nic rzekomo nie ma interes społeczny do tego, co i jak z dóbr kulturalnych przekazuje dalszym pokoleniom, np.
szkoła. Jak też niby nic nie ma interes społeczny do tego, co w danym środowisku i czasie uważa się za mniej czy więcej cenne spośród dóbr kulturalnych, a co za szkodliwe. Komizm tych twier-
dzeń jest uderzający. Czyżby w istocie tylko „czyste" umiłowanie kultury kazało Polakom w niewolnej Polsce przemilczać wspaniałą twórczość ostatnich lat Mickiewicza-demokraty i zohydzać ją słowem Tarnowskich i Tretiaków jako mistyczny obłęd? Czyżby tylko „czyste" umiłowanie kultury kazało w liberalnej — do licha — Polsce czasów międzywojennych czytać po szkołach tylko „dobrze myślących pisarzy", gdy Broniewski już był na indeksie? , A któż śmiałby powiedzieć, że pisał złe wiersze?
Twierdzenie o autonomiczności kryteriów kulturalnych w kapitalistycznym porządku społecznym jest tylko maskowaniem klasowej przemocy reakcji w dziedzinie kultury, a przez nią w dziedzinie wychowania.
Przekonanie, że wybór tego, co się tworzy, co się przekazuje, co się ceni, zależy jedynie od wewnętrznej wartości danego dzieła,o d autonomicznych kryteriów wartości — jest bezmyślnym akceptowaniem presji klasy panującej. Bo jeśli się rzekomo odrzuci w tworzeniu kultury walkę społeczną — to chyba tylko wtedy i po to, by być jej ofiarą (czasem dobrze płatną).
5. Czy możliwe jest poprawne
pozaklasowe pojęcie człowieka — twórcy kultury?
I drugi argument przeciw analizowanemu twierdzeniu o całkowitej swobodzie i niezdeterminowaniu procesów tworzenia wartości kulturalnych, który to indeterminizm ma niby uwalniać inteligencję od troski o sprawy i sprawdziany społeczne. Otóż konsekwencją idealizmu, który gruntuje ten autonomizm kultury, jest przekonanie, że twórcą kultury jest człowiek pojęty albo jako racjonalnie nieujmowalna osobowość indywidualna — albo jako indywiduum biopsychiczne. Łatwo jest uzasadnić fałszywość koncepcji człowieka. Indywiduum biopsychiczne jest faktem naturalnym — nie kulturalnym. W dziedzinie kultury psychika ludzka nie jest faktem najbardziej podstawowym. Jest, przeciwnie, dość abstrakcyjną konstrukcją wspartą na danych historii i socjologii. Przeżycia nasze są nam dane wprawdzie bezpośrednio, ale fakty psychiczne — nie. Obserwujemy fakty psychiczne (nie nasze przeżycia) podobnie jak wszelkie inne fakty fizyczne czy społeczne. W rzeczywistości kulturalnej psychika ludzka jest wytworem dziejów i środowiska klasowego. Rządzą nią prawa społeczne — właśnie jako produktem życia społecznego, niezależnie od jej subiektywnych poczuć danych w świecie przeżyć. Można się na przykład czuć subiektywnie wolnym w ustroju kapitalistycznym, ale faktem psychicznym nie będzie tu to poczucie swobody. Faktem psychicznym będzie złożony stan rzeczy, w którym psychika, będąca wytworem społecznym, przeżywa iluzję swobody i samostanowienia o sobie. Z określonych przyczyn twórca kultury w dziełach swych wyraża nie siebie, lecz swoją klasę, i dlatego kultura duchowa jest wytworem społecznym, ma funkcję społeczną, winna podlegać sprawdzianom społecznym.
Poza tym zaś być może, iż w społeczeństwie bezklasowym nadejdzie czas, gdy człowiek będzie wypowiadał siebie, gdy jedynym imperatywem będzie jego psychologiczne „ja". Tymczasem jednak, jak to słusznie sformułował Karol Marks, żyjemy w świecie panowania wytworu nad jego twórcą. Ustrój kapitalistyczny niszczy możliwości swobody indywidualnej, nawet wewnętrznej (o ile nie rozumiemy jego sensu i nie chcemy mu się w wysiłku rewolucyjnym przeciwstawić). Prawa świata towarowego rządzą nami niezależnie od naszych indywidualnych chceń. Potwór kapitalistycznej gospodarki z mechaniczną dokładnością kroczy droga wyznaczoną przez prawa jego wewnętrznej struktury. Bodaj najistotniejsze z nich to prawo wyzysku człowieka przez człowieka Kto z nim świadomie nie walczy, kto ucieka w zaczarowaną krainę „wewnętrznej swobody", łudzi się: może być tylko wyzyskiwanym lub wyzyskiwaczem.
Jeśli zaś idzie o drugą koncepcję człowieka twórcy kultury — jako nieobejmowalnej rozumem całości, osobowości wyższego lub niższego rzędu, tzn. jako narodu lub duchowości indywidualnej to jak powiedziało się wyżej, sprawa postępu zależy od rzeczywistej wiedzy o świecie. Irracjonalna blaga — to maska reakcji Tego dowodem choćby dzieje XIX wieku. Budowanie empirycznej humanistyki: ekonomii i socjologii jest dziełem bojowników o postęp. I nie idzie tu jedynie o Marksa, to samo da się powiedzieć o Comcie, o Spencerze, o Abramowskim, o Webbie i o Krzywickim. Lecz konsekwencją empirycznej socjologii jest rozumienie człowieka — twórcy kultury tylko jako członka klasy społecznej, jako rządzonego przez prawa społeczne, a nie indywidualne do wolności. Oczywiście możliwa jest empiryczna koncepcja indywiduum, psychologiczna czy biologiczna, lecz te stanowiska — jak się wyżej rzekło — nie są przydatne przy interpretacji zagadnień kulturalnych. Chcąc więc utrzymać indywidualizm w pojmowaniu kultury, trzeba się wyrzec empiryzmu, trzeba pójść z konieczności na koncepcję irracjonalistyczną. W socjologii zaś empirycznej pojęcie indywiduum musi być ugruntowane na pojęciu klas. Tego dowodzi wielokrotne odwoływanie się Marksa w jego analizach, że prawdziwe są one w odniesieniu do całej klasy robotniczej, do całej klasy kapitalistów, nigdy w odniesieniu do pojedynczego robotnika lub kapitalisty branych w oderwaniu od swoich klas. Wyzysk społeczny to problem klasowy, choć psychologicznie, pozaspołecznie, indywidualnie rzecz biorąc są „dobrzy ludzie" wśród kapitalistów i zadowoleni ze swego losu wśród robotników. Lecz co to ma wspólnego ze straszliwą rzeczywistością społeczną, o której mówią nam dzieje klasowego wyzysku?
Na utrzymaniu tej absurdalnej koncepcji irracjonalnego indywidualizmu może zależeć tylko reakcji. Maskuje ona rzeczywisty idasowy charakter procesów stawania się kultury, utrzymuje iluzje swobód indywidualnych twórcy i kryje pod piękną dekoracją ohydny wyzysk i przemoc klas pracujących.
6.Czy postawa społeczna twórcy wnosi zbędne walki do życia kulturalnego?
Po drugie twierdzi się, usprawiedliwiając absenteizm i izolację inteligencji, że określona postawa społeczna to „zdrada clerków" [2], „zdrada kultury", że to przynosi kulturze klęski i nieszczęście, że wnosi do życia kulturalnego złowieszcze, niszczące walki polityczne, oddaje dzieła kultury na pastwę namiętności politycznej — gdy izolacja chroni przed tym wszystkim i pozwala wyrobić autonomiczne kryteria rządzenia kulturą. Że to ostatnie jest możliwe — wykazało się wyżej. Jakże jest jednak z tymi klęskami, które przynosi świadome wprowadzenie kryteriów społecznych do rządzenia kulturą? Niewątpliwie obowiązkiem inteligenta jest walka z reakcją także w dziedzinie kultury. I to jest tytułem do dumy, a nie do rozpaczy. Ideologia rewolucyjna nie niszczy kultury, chce ją uprzystępnić masom. Stosuje własną hierarchię wartości. Lecz i „clerkowska", rzekomo autonomiczna hierarchia nie jest wszechogarniająca, też przewiduje selekcję, wybór, czyli — jak wykazywaliśmy — musi być i jest klasowa. Dopiero bowiem współżycie dóbr rzekomo „ocalonych" przez clerków z całą resztą życia społecznego stanowi o sensie ludzkim kultury: wychowuje konsekwentnie człowieka. W ustroju kapitalistycznym wychowuje typ konsumenta pełnego cynizmu, typ niszczyciela kultury. Hitlerowski barbarzyńca jest szczytowym produktem tej polityki. Cóż znaczą rzekomo izolowane muzea i biblioteki, jeśli ich widz i czytelnik poza godziną obcowania z kulturą żyje w świecie towarowym, świecie rządzonym przez gwałt i wyzysk. Naiwną jest wiara w wychowawczą moc kultury duchowej, która nie jest zespolona z wychowującym postępowym porządkiem społecznym, z ludzkim i sprawiedliwym ładem gospodarczym. Inteligent ponosi odpowiedzialność za całość życia społecznego, nie za sztucznie wyabstrahowany wycinek kultury. Tylko w stanowisku myślowym, dogodnym dla trwania obecnej rzeczywistości klasowej, tkwi uzasadnienie tez clerkowskich. To stanowisko akceptuje istniejącą podbudowę, nie chcąc z nią walczyć na niej chce gruntować swą pracę nad kulturą. Ta więc podbudowa staje się cząstką tej wypracowanej kultury.
7. Czy inteligencja jest pozaklasową grupą twórców kultury?
Po trzecie mówi się czasem, że klasowa interpretacja rzeczywistości społecznej jest ciasna. Inteligencja, jako osobna grupa, stanowi właśnie zespół „bezinteresownych" twórców kultury ludowej. Zadaniem jej jest zatem tylko wyrabianie w sobie i pielęgnowanie w sobie tej „bezinteresowności".
Gorycz zalewa serce, gdy pomyśli się, że jest to zdanie współczesnego reformisty-socjalisty. Jak daleko jesteśmy od Norwida i jego kultury, która wyrasta na trudzie rąk robotnika i chłopa jako ich uwieńczenie, jako treść ich treści, krew ich krwi. Jak głęboko tkwimy w błocie kołtuństwa i najemnego frazesu. A co za bezmyślność tej elitarystycznej postawy — toć jej jedynym uzasadnieniem są zanalizowane powyżej błędne uroszczenia — maski reakcji.
7.Wnioski.
Zatem rola inteligencji? Zająć stanowiska wynikające ze specjalnego przygotowania intelektualnego w robotniczo-chłopskiej armii postępu budującej nowy ład.
Budować kulturę w oparciu o mocną świadomość klasową, o mocną świadomość zadań walki o postęp.
Nieobecność, izolacja — to służba kapitalizmowi, którego imperialistyczna polityka prowadzi do faszyzmu, do periodycznych wojen: a to oznacza zdziczenie i zagładę kultury.
Odpowiedzialność za to wszystko spoczywa może w największym stopniu na inteligencji.
T. Czepiec [3]
„Przełom" nr 1. wrzesień 1942 r., 8. 2—6.
[1] Allogenetyczny- helerogenelyczny, Innogatunkowy, powstały drogą heteroge-nezy Heterogeneza — odmienność pochodzenia, pochodzenie istot organicznych z materii nieorganiczne), zjawisk uczuciowych od zjawisk umysłowych albo aktów woli W danym wypadku chodzi o stwierdzenie, że procesy rozwojowe kultury mają charakter zdecydowanie materialistyczny
[2] Clerk — uczony lub literat trzymający się z dala od życia politycznego.
[3] „T. Czepiec" — literacki pseudonim Władysława Bieńkowskiego (1906-1991). Bieńkowski był w młodości działaczem Organizacji Młodzieży Socjalistycznej "Życie" i Komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej, później współtwórcą PPR, działaczem PZPR i ministrem oświaty w latach 1956-59. W 1970 roku wyrzucony z PZPR.
Źródło: Publicystyka konspiracyjna PPR 1942-45, wybór artykułów, tom pierwszy, str. 88-97
Wersja elektroniczna: Władza Rad, www.1917.net.pl, 2010
- 8837 odsłon