Gdy jedni związkowcy „Solidarności” tracą pracę za działalność związkową, bo są nieprzekupni i zależy im na
dobru pracownika, inni chełpią się dobrymi kontaktami z pracodawcą, zupełnie zapominając o pracobiorcach.
NSZZ „Solidarność” działająca w Tesco Polska ma długą
historię stania po stronie pracodawcy. Nigdy nie dała mu zrobić krzywdy. A pracownicy? Poradzą sobie. Kierująca tą strukturą związkową Katarzyna Sawicka nie odpowiedziała na
zaproszenia słane przez cztery inne działające w Tesco związki zawodowe do wspólnego działania na rzecz podwyżek
płac i poprawy warunków pracy. Nie odmawiała jednak zaproszeniom od pracodawcy. Ta współpraca układała i układa
się wręcz idealnie. Świadczy o tym wpis na stronie
internetowej „S” w Tesco: „W dniu 10.01.2011r doszło do
podpisania Porozumienia w sprawie pilotażu nowego naboru
członków do NSZZ >>Solidarność<<, zwanego indukcją.
Ze strony Tesco dokument podpisali:
prezes Ryszard Tomaszewski oraz wiceprezes
Czesław Grzesiak z naszej strony natomiast przewodnicząca
naszego związku Katarzyna Sawicka” – czytamy we
wstępie.
I dalej: „Oznacza to, że podczas szkoleń wstępnych dla nowych pracowników, 15 minut będzie zarezerwowane dla
związku zawodowego NSZZ >>Solidarność<<. Nasi przedstawiciele będą mówili o tym co to
jest związek i co daje przynależność do związku. Jak już napisałem, podpisany dokument
jest pilotażem całego programu, który będzie trwał przez 12
miesięcy, a sklepy które będą brały w nim udział to HM Lubin i HM Stalowa Wola. Liczymy, że po roku testowania, uda nam się wprowadzić go w pozostałych sklepach. Uważamy, że to wielka szansa na rozwój naszej organizacji”.
„Solidarność” w Tesco służy do pobierania składek członkowskich. Nie zajmuje się zwalczaniem
nienormalnych norm tempa skanowania, negatywnym
skutkom multiskillingu czy radykalnemu zmniejszeniu
ilości pracowników i tym samym zwiększeniu obowiązków
jeszcze pracującym.
Teraz organizacja pani Sawickiej zajmie się łapaniem nowych
członków przy głośnej zgodzie i zachęcie ze strony pracodawcy. Ten o innych związkach u niego
działających najwyraźniej zapomniał...
Inne związki bowiem nie siedzą cicho i dbają o interes pracownika, troskę o dobre samopoczucie
prezesa Tomaszewskiego zostawiając zasłużonej w
tym działaczce Sawickiej.
Ale „Solidarność” nie tylko w Tesco trzyma z pracodawcą. –
Cóż powiedzieć o związkach zawodowych?
Część związków nie stanęła na wysokości zadania,
ponieważ nie zrozumiała, co jest stawką w grze, nie przystąpiła do działania, by domagać się
rozwoju, tak jak „Solidarność” w Polsce, która kiedy przeniosłem Pandę do Pomigliano d'Arco
przyszła do mnie, by prosić o wprowadzenie trzeciej zmiany – powiedział Sergio Marchionne, dyrektor generalny koncernu
Fiata.
Marchionne życzyłby sobie, by tak też postępowały i inne
związki – w Polsce „Sierpień 80”, a we Włoszech FIOM. Jego zdaniem „proszenie” to jedyna powinność związków. A błaganie na kolanach to już w ogóle fajna
sprawa...
Tekst ukazał się w "Kurierze Związkowym" 2 lutego 2011
- 4245 odsłon